niedziela, 29 grudnia 2013

ani ja, ani Ty




Bardzo wysoki mur. W głowie tylko maleńkie karteczki pełne szeregów bezsensownych słów i zdań. Pewnie ktoś je potraktow bardzo mocnym klejem. Albo tylko śliną. Fakt faktem-to śmieci. Rozżarzone do białości skrzydełka motyli poruszających się najczęściej wokół kręgosłupa. Czasem można je poczuć w żyłach i tętnicach. Na pewno nie będzie ich w umyśle. Dusząca woń świeżej mgły zwykle potrafi doprowadzić do obłędu. Właśnie wtedy pojawia się ból nie do zniesienia. Zupełnie jakby drugi, nie-mój i nie-Twój szkielet próbował wpasować się w skórę. To paradoks. Czuję się najlepiej. Dreszcz. Szok termiczny jest niemożliwy. Tabletki pozwalają zachować dystans. Dają siłę i wytchnienie. To ktoś, kto mówi co należy, robi co trzeba. To nie ja. Tak jest lepiej, normalnie. Brak jakichkolwiek nieprawidłowości. Stopniowo a potem nagle. Tak też zaatakowa mnie. "Budzisz się któregoś ranka bojąc się życia". Wierzę w Ciebie, sertralino. Na pewno są planety na których nie ma zim.

środa, 2 października 2013

retrograde


Dziś trochę muzyki i zdjęć, których dawno tu nie było. Dzień, w którym je zrobiłam wspominam bardzo miło. Między innymi pewnie dlatego, że jadłam pyszne jeżyny!

Patrycja


















wtorek, 1 października 2013

swimming story

Coraz bardziej, coraz bliżej. Wiem, że to kiedyś nastąpi. Nie potrafię ocenić kiedy. Może dziś, może jutro. Za chwilę, za rok czy za kilka lat. Ale to się stanie. Jest bliżej. Każdego dnia jest coraz bliżej. Bliżej o krok, o dzień, o godzinę, o sekundę. To boli. I kiedyś zgasną ostatnie płomienie nadziei, że to tylko kolejny permanentny ślad na skórze. Że kolejny człowiek ma w swej głowie całkowicie złe koncepcje. Wszystko boli i wszystko gnębi. Wszystko przypomina. Wszystko zmusza do podjęcia jakiejkolwiek inicjatywy.(co z pewnego punktu wydaje się być niemożliwe, bo zapewne takie jest) Za późno. Może kilka lat wcześniej, może kilka miesięcy wcześniej, kilka godzin, kilka minut, kilka sekund. Ale teraz jest za późno. Wiem, że to kiedyś nastąpi, bo wiem, czym jest życie z pograniczem. Spaleniem, niszczeniem, gryzieniem. Powolną śmiercią. Ciągle o tym myślę. 

środa, 11 września 2013

the wilhelm scream


Brak uczuć, brak emocji, martwy świat, zmęczenie, ograniczenie, bariera, wyizolowanie, egoizm, kruchość egzystencji.
Jesień, jesień, jesień. Byłabym skłonna polubić jesień. Za deszcze, chłód, zachodzące coraz wcześniej słońce. Ale tego chłodu jest za dużo. Szare niebo, oziębienie za oknem, zimno między splotami w moim swetrze. A co za tym idzie-zimno jest i mnie. Nigdy nie byłam wyjątkowo wesoła siedząc na kanapie. Myślę, że jesień to spokojna, pełna melancholii pora roku. Wszystkie moje dolegliwości się nasilają. Potrzebuję godziny, może dwóch godzin miłych rozmów. Trochę ładnej, jesiennej muzyki. Kilku fajnych filmów na nocne godziny. Pewności siebie, duszy i myśli wolnych od niepokojów. Nocnej przejażdżki. Przestać się przejmować ośmioma godzinami języka ojczystego, odłożyć kilka podręczników i lektur. Poczytać coś, na co od jakiegoś czasu chciałabym spojrzeć. A najpierw znaleźć to w jakieś księgarni lub bibliotece! Wreszcie napisać tutaj coś mądrego. Dać sobie radę ze wszystkim. Codziennie czytać ulubiony wiersz. Naprawdę miło z kimś porozmawiać.

środa, 14 sierpnia 2013