niedziela, 27 listopada 2011

feel so close


Czasem myślimy, że mamy doła, depresję a wystarczy tylko uważnie obserwować. To nie jesienne smuteczki-to fałszywi ludzie.Wysysają z nas energię niczym wampiry po czym zostawiają samotnie. Nie twierdzę, że dobrze najpierw coś poznać by później tego unikać. Trzeba zapobiegać. Mimo wszystko regeneruję się a wewnętrznie mam jeden wielki spokój. Nareszcie. Szkoda, że niektórzy używają słów, których znaczenia nie znają. Podobno jestem narcystycznym kanibalem-osobiście uważam to za komplement. Jednak dużo mi jeszcze do takiego miana brakuje. Przygotowania rozpocznę od jutra. Obkleję każdą ścianę zdjęciami swojej facjaty.Wreszcie będę fajna!
Zrobiłam "redukcję etatów" na facebooku. Jeszcze jakieś sto osób i wreszcie będę mogła pisać swobodne treści, wohooo!
Cieszy mnie to bardzo, że mnie cytujecie. Nie uznaję tego za sposób zirytowania mnie-wręcz przeciwnie. Dzięki temu obrastam w piórka.Czuję, że mam fanów :-) Tylko nie wiem, czy to aby na pewno jeszcze bycie psychofanem czy już obsesyjna zazdrość.
Ktoś mądry kiedyś powiedział, że to bardzo dobrze, gdy w dzisiejszych czasach młodzież ma jakieś zainteresowania. Nie mogę się z tym nie zgodzić. Kompletnie nie identyfikuję się ze współczesnymi równolatkami, mam wrażenie, że zabłądziłam w czasie i przestrzeni. Że urodziłam się o 20 lat za późno. Jestem po prostu staroświecką indywidualistką. Dla mnie wartościami są pozytywne cechy, jak np. mylnie definiowana w dzisiejszych czasach szczerość. Jaka szkoda, że teraz tak często mylimy ją z zazdrością. To dwa różne pojęcia. Wyznacznikami pozycji społecznej w niektórych grupach młodzieży są używki. Lansowanie się piciem alkoholu, paleniem papierosów czy nawet marihuany to tylko objaw chęci bycia zaakceptowanym. Wiadomo, są ludzie, którzy robią to z powodów osobistych, jednak nastolatkowie umieszczający w sieci np. zdjęcia z ostro zakrapianych imprez chcą jedynie przyszpanować.
Takie zachowania są dla mnie odrzucające. Osobiście wolę kolegować się z kimś, kto świadomie dokonuje wyborów, umie być sobą i jest tolerancyjny. Szkoda, że takich osób z rokiem na rok jest coraz mniej. Nie wspominam już o tych, którzy potrafią bezinteresownie pomagać.
Ostatnio na kwejku przeczytałam kolejną mądrość-o dziewczynach, które piją, palą, przeklinają a później narzekają, że nie mogą sobie znaleźć prawdziwych, rozsądnych przyjaciół czy towarzyszy życia. Prawda. Jako wnikliwa obserwatorka, a przyglądam się już takim zjawiskom od kilku lat, nie mogę się z tym nie zgodzić. Z kim się zadajesz, takim się stajesz. Dlatego nie można nikogo udawać.
Uświadomiłam sobie, jak bardzo będę tęsknić za moją klasą. To niesamowite jak człowiek diametralnie może zmienić podejście do niektórych rzeczy. O tej samej porze rok wstecz szczerze nienawidziłam tych ludzi, a teraz jesteśmy tak zgrani. Dopiero w trzecim roku wspólnego dręczenia się nawzajem przez 5 dni w tygodniu poznaliśmy się wszyscy naprawdę. Wiem, na kim mogę polegać, czyje słowa obracać w żart. Czas płynie zdecydowanie za szybko. Jeszcze pół tygodnia i zacznie się grudzień. Z utęsknieniem czekam na święta, które kocham, a których nastroju w poprzednim roku nie było mi dane odczuć. :-)
I pamiętajcie, że dążenie do wyznaczonych celów nie jest narcyzmem. Jest "darem", który w dzisiejszych czasach posiada niewiele młodych ludzi.
Koniec.
+Ola, postanowiłam wysłać Ci zdjęcia w najbliższym czasie jak je obrobię :>

poniedziałek, 21 listopada 2011

end of the road


Powyższa piosenka-oczywiście piękny XX wieczny pop, nie jakieś współczesne gówno.
Dziś tylko takie światłozabawy:










sobota, 19 listopada 2011

cryin'



I was cryin' when I met you
Now I'm tryin' to forget you
(...) I was cryin' just to get you
Now I'm dyin' cause I let you 



Ironia losu. Powrócił we mnie sentyment do powyższego utworu tuż po tym, gdy usłyszałam go dziś na Vivie polskiej(!!).

I'm so happy. Cause today I found my friends. They're in my head.
Uroczyście oświadczam przy świadkach-nigdy nigdy nigdy nie pomogę już nikomu. Nie będę przyjmować zwierzeń zwłaszcza od osób, które nie potrafią docenić moich rad. Z natury jestem niby dobra i lubię pomagać, jednak będę się cenić, szanować. Moje rady są cenne lub nie-są moje. Nagadaj się Mileno przez 15 minut, strać 15 złotych by później zostać uznana za nieistniejącego śmiecia. Czemu ludzie przypominają sobie o mnie, kiedy czegoś potrzebują? Jeśli chcecie pocieszenia-idźcie do żigolaka, prostytutki. Zadzwońcie do OBECNEGO przyjaciela. Wraz ze wschodem jutrzejszego słońca, Milena przestanie być taka głupia, by to wszystko tolerować. Moje ramiona są otwarte na ludzi, zwłaszcza tych, którzy kiedyś znaczyli dla mnie dużo ale sądzę, że zasada "robić jedno, myśleć drugie" nie sprawdza się przy odnawianiu relacji. Zastanówcie się porządnie nad swoim życiem, czy warto zmieniać przyjaciół co dwa miesiące.
Dziękuję, peace, love & \m/, 
Milena

środa, 16 listopada 2011

under the bridge


Na wstępie chcę podziękować wszystkim negatywnym ludziom jakich znam, przecież to oni dają mi wenę :-) Wraz z dniem dzisiejszym zaczynam selekcję znajomych na facebooku. Czy potrzebne mi osoby, które są fałszywe ew. prawie wcale ich nie znam? No właśnie, to było pytanie retoryczne. Kolejni ludzie mnie unikają. Widzę to i znów mi przykro. Następne znaki, że jestem zbyt prawdziwa. Czyżbym miała zacząć udawać? Chcę również podziękować tym, których poznałam/poznałam lepiej niedawno i są dla mnie mili, wspierają mnie i tylko dzięki nim wciąż istnieję. Poza tym nie mam tematu na pisanie o tym, czego lub kogo mi szczerze żal bo znów jestem chora i nie chodzę do szkoły. Ta placówka to istne skupisko osób, na których widok myślę "Boże, widzisz a nie grzmisz!" ew. bardzo mi ich szkoda. Mam tu na myśli zarówno ludzi bez własnej inwencji twórczej jak i, że tak się niemiło wyrażę, "kinderdziwki". Dobra, kończę na tym, że pozdrawiam wszystkich bo na chwilę obecną wena mi się kończy, idźcie z Bogiem takie tam bajki dla wierzących. Cześć.
+pozdrawiam Adę i jej wrażliwość na otoczenie, haha :D
A macie pod spodem jakieś śmieci co to je trzeba gdzieś upchnąć, bo już się odzwyczajam od tych historii, jesień mi nie służy:






wtorek, 15 listopada 2011

pumped up kicks


Nie rozumiem idei "podcinania skrzydeł". Ludzie, czy to wam daje jakąś satysfakcję? Może was dowartościowuje? A szkoda. Niektóre słowa odbierają innym radość z życia. Czego bym nie spróbowała-muszę to zostawić. Ile ja już hobby nie miałam! Wszystko rzuciłam. Tak, wiem, mam słomiany zapał. Ale to nie tylko tego zasługa. Wszystko zawdzięczam ludziom, którzy wiecznie powtarzali mi, że jestem do niczego. W końcu stało się to moją mantrą. Próbuję wielu ciekawych zajęć ale po pewnym czasie daję sobie z nimi spokój. Mniej czy bardziej kosztowne-bez znaczenia. Kolejny etap życia zostawiam za sobą. Rzuciłam następne hobby. Jak się z tym czuję? Myślę, że jestem słaba. Słaba fizycznie. Wymiękam. Jak to możliwe? Tak pesymistycznie patrząca w przyszłość osoba zaraża innych swoim optymizmem. Tyle osób uparcie twierdzi, że od samego obserwowania mnie poprawia im się humor. Ach, zapomniałabym. Już wiem. To na pewno dlatego, że zewnętrznie sama siebie rozweselam. Bez uśmiechu nie ma dnia. Takie pozory. Lubię to bardzo, aż zaczynam w to wierzyć. Wewnętrznie każdego dnia przeżywam męczarnię. Potrzebuję odwyku od rzeczywistości. Ot co. Może pomogło by mi to uporządkować myśli. Może byłabym mniej zachwiana emocjonalnie. Nie ma czegoś takiego jak normalny nastrój. W moim świecie istnieje tylko skrajna radość i skrajny smutek. I ta niepokojąca melancholia. To tylko moje wnętrzności, teraz powracam to zarażania świata optymizmem. Chyba nawet odpowiada mi ta rola wesołej, nie przejmującej się niczym osóbki. Po dłuższym zastanowieniu mogę stwierdzić, iż dzięki temu, że wylewam tutaj wszystko co mnie trapi-wewnętrznie jestem coraz pogodniejsza. I nawet nikt nie musi tego czytać, to rodzaj swoistej terapii. Ogarnij się Milena, masz dopiero 15 lat, zawsze znajdziesz coś, czym możesz się cieszyć! :-)








wtorek, 8 listopada 2011

circle in the sand


Dziś tylko zdjęcia-szitawa pod wdzięcznym tytułem "to, co jest wokół mnie", czyli zdjęcia całkiem bez sensu, które zrobiłam przed chwilą. Poza tym jem donuta, om nom nom! Jestem z siebie bardzo dumna, bo to blog, który najdłużej prowadzę a piszę na nim o wszystkim i o niczym :)





poniedziałek, 7 listopada 2011

over my shoulder

Nie mam dzisiaj czasu na dłuższego posta. Po pierwsze-cieszę się, że już jest dobrze z Werą. Po drugie-jęz.polski i WOS pukają do mych drzwi. Denerwuje mnie szkoła. Jeszcze 3 dni, nie wiem czy dam radę. Zmiany w planie jak na dzień jutrzejszy są fatalne. Ciężkie sprawdziany w przyszłym tygodniu. Chyba nie wydolę.
A dziś, jak już pisałam na photoblogu, zdjęcia-inspiracje moich ulubionych photographerów :)

NIRRIMI HAKANSON
Genialna osiemnastolatka z Australii, zaczęła robić zdjęcia w wieku trzynastu lat.






TAMARA LICHTENSTEIN
Ma 21 lat, pochodzi z Teksasu. W fotografii ma swój indywidualny styl, bardzo odrębny od teraźniejszych wymagań czy standardów-właśnie to w nich lubię.









środa, 2 listopada 2011

down in a hole


Życie jest takie kruche. Ciągle o tym słyszałam, było to obok mnie jednak nigdy nie czułam tego na własnej skórze. Teraz doskonale wiem, co znaczy strach o bliską osobę. Co innego, gdy tylko się kogoś widzi a co innego, gdy człowiekiem walczącym o życie jest ktoś, kogo widzę codziennie, utrzymuję z nim bliski kontakt. Nie polecam. Nie życzę nikomu łez napływających do oczu na samą myśl o tym. Miało być wszystko dobrze, więc czemu jest nie tak jak powinno? Czemu już prawie tydzień my musimy być z Tobą a nie Ty z nami? Chyba tracę wiarę w życie i w Boga... Rozumiem śmierć ludzi w podeszłym wieku, to proces naturalny. Ale zniknięcie ze świata ludzi młodych, żeby nie napisać bardzo młodych-to kara. Co można przeżyć przez raptem piętnaście lat? Czego można doświadczyć? Naprawdę niewielu rzeczy. Ty na pewno doświadczasz teraz naszego wsparcia, nie widzisz tego ale jestem pewna, że czujesz. Zobaczysz, jeszcze trochę czasu i będziesz samodzielnie oddychać. Mam nadzieję, że kiedyś to przeczytasz i zrozumiesz jaką cenę ma twoje życie. Musi być dobrze, nie myślmy o najgorszym.
przerabiając wczoraj to zdjęcie, nie miałam pojęcia, że dziś nabierze zupełnie innego znaczenia

Trzymaj się Wera.