poniedziałek, 28 maja 2012

met before


Nieprzeniknione kłęby białej waty z prześwitem promieni słońca. Tam. Tam znaleźć siebie. Czuję, że jestem szczęśliwa ale ciężka. To zupełnie tak, jakbym unosiła się na wodzie przygnieciona wielkim głazem. Dusza przesiąknięta dimetylortęcią. Pozornie bez powodów do zmartwień jestem przyciśnięta szkołą. Zaliczyć matematykę, zaliczyć niemiecki. O tak. Najważniejsze. Potrzebuję kogoś, kto uwierzy, że dam radę. Na przekór tej potrzebie jestem sama. Pewnie łatwiej nieść samotnie ten kamień. Mniej szkód dla innych. Ja chcę przedzielić go na równe dwa. Mieć świadomość, że nie jestem z tym wszystkim sama. Że co by się nie działo-nie będę z tym sama. Tak bardzo doskwiera mi samotność. Tak bardzo pragnę, bardzo czuję, bardzo marzę. Dwa razy bardziej, dziesięć razy bardziej, z każdym dniem bardziej.

1 komentarz:

  1. zaliczenia są najgorsze , psują wszystko ;/ znam to i wiem przez co przechodzisz :) Fajna stylizacja :)

    OdpowiedzUsuń