czwartek, 12 kwietnia 2012

everyday day dead day

Znów wróciło mi Grimes. Grimes to smutna M. Wiem, że nie powinnam rozpaczać a wręcz przeciwnie. Powinnam się cieszyć z tego, że tym razem mam przed sobą jasną sytuację, kolejną przeszkodę do pokonania. Muszę dać radę, nie ma innej możliwości. Znów zamykam się w sobie. Jeden dzień załamania w zupełności wystarczył. Koniec neurozy. Teraz będę tylko bardziej obojętna, bardziej zimna, bardziej odporna. W tym czasie jest to dla mnie normalne aczkolwiek sięgając umysłem wstecz dostrzegam jak bardzo się zmieniłam. Wciąż nie wiem czego chcę i nieustannie błądzę. Błądzić rzeczą ludzką. Nie jestem już szara a bardziej określona. Z czasem przyszło mi wiele nowych, nieznanych cech. Trochę mądrości(pomimo tego, że ciągle odnoszę wrażenie, iż cofam się umysłowo) a już z pewnością duża garść indywidualności. Nie wiem czy to dobrze ale cieszę się, że jest 2012 a nie przykładowo 2009. Śmiało mogę nazwać siebie M. Do mówienia tego z dumą jeszcze trochę brakuje ale póki co jestem na dobrej drodze. Obym nie zbłądziła przynajmniej w tej dziedzinie.
P.S: Jeśli ktoś to kiedyś zrozumie to może dać znać ;-)






3 komentarze: