Czasem przychodzi taki czas, gdy targają mną na tyle silne emocje, że nie ubranie ich w słowa byłoby grzechem. Dlatego postanowiłam napisać coś sensownego. Tu, w starym zeszycie. Tuż obok jin-jang i krzyża celtyckiego. Błądząc między równowagą a mostem do innego świata. Gubiąc gdzieś po drodze marzec, stygnąc gdy śpisz. Coś, co mnie da wiele a dla wielu będzie bez znaczenia.
M. M jest bardzo słaba. Lubi sprawiać wrażenie silnej i opanowanej. Nie przyznaje się do swoich czarnych myśli. Na ogół nic jej nie wychodzi, przynajmniej to, czego pragnie najbardziej. Lubi wtedy słuchać DIE YOUNG. Myśli o śmierci chociaż wie, że nie jest ona żadnym rozwiązaniem. M lubi mówić ludziom o braku uczuć, choć w rzeczywistości cierpi na ich nadmiar. Wmawia sobie, że nie ma serca a często słucha HEART. M ma trochę zainteresowań. M łatwo się poddaje. Twierdzi, że startuje z przegranej pozycji. ZAWSZE. Gdyby chciała, mogłaby mieć szerokie grono znajomych, bo jest z natury towarzyska. M wolała porzucić cechy wrodzone na rzecz cech nabytych. Społeczeństwo nauczyło ją, że prawdziwi ludzie są gatunkiem zagrożonym. Jest więc ostrożna i wszystkich trzyma na dystans. M nie potrafi rozmawiać o uczuciach. Zawsze była miła i pomocna a ostatnio obrała samotny tryb. M bardzo boi się siebie. Wie, że jest zdolna do wszystkiego. Odczuwa, że to ona jest klęską żywiołową. M JEST KOŃCEM ŚWIATA. Nie chce uchodzić za niemądrą małolatę pomimo stereotypowego wyglądu. Aspiruje do bycia kimś ważnym i lepszym a po każdym niepowodzeniu jest coraz bardziej dzika. M jest przykładem przeciwieństw. Jej samoocena jest równie niska jak ona sama. M wydaje się być niezniszczalna. Jest jak laminowany druk. Pozornie wszystko po niej spływa lecz naprawdę chowa to w sercu i pamięta do końca życia. Jedyną piętą achillesową M są uczucia. Na co dzień ich nie posiada lecz okazyjnie znajduje się ktoś, kto budzi je do życia i w niedługim czasie spala żywcem. M bierze winę na siebie i dzięki temu jest jeszcze bardziej przekonana o swej bezużyteczności. M jest zimna ale chce kochać i normalnie funkcjonować pomimo swoich ułomności. Milena nie istnieje. Ja nie istnieję. Jest tylko M. M TO JA.
Mocna notka trzymająca w napięciu , czyta się z zapartym tchem ,a fotka przebija wszystko !
OdpowiedzUsuńSuper !! zapraszam : http://nieznasznieoceniaj.blogspot.com
W sumie po kilku nieznacznych korekcjach mógłbym się pod tym podpisać
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że czuję coś podobnego, tylko nie potrafiłbym tego tak dobrze ubrać w słowa
marny ze mnie pisarz, nie umiem dobierac slow, nie pisze historii tylko uczucia ale ciesze sie, ze ktos to rozumie :-)
Usuń