czwartek, 24 marca 2011

wovon sollen wir träumen?

Zaraz sobie zrobię reklamkę na fejsbuku, o tak. Przepraszam, że ostatnio zaniedbałam bloga, ale kurde, szczerze-jest on tylko moim miejscem do wylewania szyderstw niczym pomyi do rynsztoku. Ja rozumiem, że czyta to niewiele osób ale zapewnia to większą prywatność słowa pisanego. Lubię to miejsce, wreszcie mogę pisać jak człowiek normalny i wiem, że na blogspocie nie naczytam się notek wypełnionych po brzegi najrozmaitszymi przekleństwami w 148545 językach świata. Nie mam dziś siły za bardzo pisać ale niestety, zapalenie płuc nie wybiera. Ja się zastanawiam czemu lekarze nie potrafią mnie wyleczyć i przepisać mi nareszcie dobrych leków. Ile razy można wymieniać antybiotyk i przyjmować niepomagające zastrzyki? A poza tym znów czuję, że rośnie mi temperatura. I tak jest lepiej. Wczoraj nareszcie od ok.8 dni zjadłam cokolwiek. No i poprawił mi się nieco humor. Nie będę komentować, że się w nocy nie wysypiam, bo mój kot(sic!) ma ruję i wydziera się w niebogłosy. Ale teraz przejdę do sedna sprawy, do celu dzisiejszego posta. Ludzie, jak można na wszelakich portalach społecznościowych wypisywać wszystkie swoje smutki i inne głupoty?! Mam na myśli rzeczy typu: "o nie, jak mogłaś mnie zbesztać", "czemu nam się nie udało? nadal cię kocham!", "jesteś taka głupia, jak mogłam się z tobą przyjaźnić.". Nie uważam tego za fajne, wręcz przeciwnie-jest to tylko ujawnianie zbyt prywatnych, szczegółowych informacji o swoim życiu. A dlaczego? Bo niejednokrotnie w takich notkach pojawiają się daty, rozmowy z GG czy dokładne imiona i nazwiska. Ludzie(olaboga!) chyba jeszcze nie dorośliśmy do potęgi jaką jest internet. Nie traktuję tutaj o tak zwanych "jajcarzach" tylko o ludziach robiących to na poważnie. I takim sposobem stałam się fajna pisząc tę notkę. Dziękuję za uwagę, przeczytanie do końca jeżeli ktokolwiek to zrobił. Kurcze, chyba zacznę pisać takie felietony na poważnie.

środa, 16 marca 2011

open heart surgery

Swoją notkę nr 7(bodajże) rozpocznę od tego, że znowu jestem chora! No nie, żal mi swojej odporności równej zeru. Także do końca tygodnia wiodę sobie błogie życie z ograniczonymi czynnościami życiowymi tj. spać, jeść, pić, spać. Informacja do Marici: w poniedziałek będę w ck, tak gdzieś od 13 do późnego popołudnia chyba. Oczywiście klasowo. Nie wiem kto wybierał na co jedziemy do kina, ale w każdym razie jedziemy na kameleona w koszuli W.Cejrowskiego. Trochę to smutne, trochę żałosne jak przygnębiająco się zachowuję. Aktualnie siedzę na fotelu przed komputerem, okryta kocem, z nogami wyciągniętymi przed siebie. Otacza mnie butelka wody, paczka chusteczek, jakieś leki, opakowanie popcornu, papierki, zszywacz. Z szuflady wygrzebałam Gildię Magów(MNS sorki, że to tak przetrzymuję ale jakoś nie było czasu czytać, teraz mam go mnóstwo). Jeszcze tylko 300 stron i koniec. Wtedy będę musiała się zapożyczyć kolejnej książki, wiadomo od kogo ;p na zdjęciu poniżej nieproporcjonalna ja z dodatkiem szumu.

piątek, 11 marca 2011

rebel girl

Wczoraj się piekielnie rozpisałam na temat mojego marnego żywota-niestety, komputer się wyłączył -,- Perspektywy na dzisiaj są marne. Chyba znowu mnie bierze jakaś choroba, bo okropnie się czuję. Jednak ku uciesze Mariki (tak myślę!) wracam na naukę brzdękolenia, od jutra! Zmieniając temat, jestem piekielnie głodna, zamówiłam kebaba i jestem ogromnie ciekawa ile będę na niego czekać.(właśnie mi go przywieźli, po 13 minutach, niemożliwe!) Nie przeżyję poniedziałku-test z historii, test z fizyki, test z chemii a do tego wszystkiego dorzucił się konkurs ortograficzny! : ( Karygodne. Tydzień minął dosyć miło, trochę dobrych ocen, trochę śmiechu. Prawdopodobnie w środę ck klasowo no i pozycja obowiązkowa-kinooo. Czytając tego posta po raz drugi zastanawiam się jak to jest możliwe, że w każdym zdaniu piszę o czym innym. A oto i moja głupota:

PS.obiecane: Petr, I greet you! :)

czwartek, 3 marca 2011

Sacrifice

Dzisiejszą notkę zacznę od najnowszej informacji a skończę na Eltonie Johnie Otóż rosyjscy kontrolerzy lotów z wieży Jakucka twierdzą, że nawiązali kontakt z obiektem UFO. O tej sprawie napisał portal dailymail.co.uk, ja się dowiedziałam od niezawodnej Fundacji Nautilus. Ale do rzeczy. Obiekt który zauważyli pracownicy wieży kontrolnej, leciał z prędkością dziesięć tysięcy kilometrów na godzinę, często zmieniał kierunki, czasami hamował a potem znów raptownie przyspieszał. W pewnym momencie w radiostacji odezwał się głos, według kontrolerów podobny do kobiecego, który miałczał. Był dla nich całkowicie niezrozumiały. I tu pojawia się pytanie - to zwykłe brednie, które bez przystanku należy ominąć czy może jednak informacja, którą warto przeanalizować, bo jest szansa, że zawiera ziarnko prawdy? To przemyślenie już zostawiam wam. ( jeżeli ktokolwiek to czyta )
A teraz z zupełnie innej bajki. Przez to zapalenie uszu jest coraz gorzej-dziś za każdym razem gdy ktoś coś do mnie mówi odpowiadam pytaniem "co?!". Chyba czas coś z tym zrobić. Zaraz wejdę na komixxy, ale chwilowo muszę kontynuować przepisywanie matematyki, ach te funkcje -,-



Publikuj posta

środa, 2 marca 2011

welcome to the jungle!

znów przepisuję lekcje. dziś poprawiłam sobie humor oglądaniem głupawych filmików na youtube, dawno tego nie robiłam. Maricia pamiętasz Faziego i tego drugiego jak mu tam? hahahahah
cóż to były za czasy ;d ogólnie to zauważyłam, że mogę tu wylewać swoją wenę bardziej niż gdziekolwiek, bo i tak czytasz i komentujesz to tylko ty. tak więc obiad upłynął pod miłym smakiem chińskiego kurczaka( czymże było by życie bez zupek instant ) ostatnio mam także ochotę na granie w gry online. chyba się cofam do czasów, w których zamiast na facebooku wszyscy spędzali wolny czas na epulsie. przed chwilą skasowałam więcej niż połowę tej notki z niewiadomych powodów. boże zlituj się, jakie ja tu głupoty wypisuję! MNS co do twojego dzisiejszego posta - też ostatnio szukałam odcinków seriali na youtube. niestety w większości przypadków zakończyło się to fiaskiem : ( przypominam Basi B. vel Eljonek, że dzisiaj oglądamy wieczorem animca! ( zaraz wyślę jej adres tego bloga, żeby przeczytała, że ją tu wymieniam! ) dobra nie mam już weny :( a na koniec powitam was w mojej jungli.
łelkam tu de dżangl!

wtorek, 1 marca 2011

you be my man!

czymże byłaby nasza marna egzystencja bez chorób? czymś wspaniałym aczkolwiek niemożliwym. cóż więc mam zrobić by wyzdrowieć? moja mama twierdzi, że jej mnie żal :( w bardziej pozytywnym sensie oczywiście, nie te wszystkie żal.pl i inne żałosności. a co do mojej mamy dziś zaobserwowałam coś czego nie pojmuję. gdy powiedziałam jej "smacznego", odpowiedziała mi "tobie też". wytłumaczyłabym jej różnicę pomiędzy "tobie też" a "nawzajem" lecz niestety zostałam pozbawiona mojego słowotoku, na rzecz zapalenia uszu :((
dobra koniec tych jakże mądrych mądrości, haha. musiałam wymyślić jakikolwiek temat. od 5 godzin przepisuję lekcje, napisałam ich "już" dokładnie około jednej kartki. muszę się zmotywować.
a i pozdrowienia dla mojego kota<3

Wprowadzenie

To już 1877426487 blog, który zapewne zakończę po pierwszej notce.( a może i nie ) Do pisania zmotywowała mnie MNS, szerzej znana jako Marika Natasza Szupłat. Jak widać staram się pisać nieco inteligentniej, niż na codzień się wysławiam.( nie tylko ja zresztą )
Aktualnie zastanawiam się whats up, ogólnie po co ja to wszystko piszę ;) Być może sama dla siebie, nie oczekuję nagłego wylewu komentarzy. Dlaczego taki tytuł? Sama nie wiem, jestem zbyt zmęczona chorobą by wymyślić cokolwiek. O czym będę tu rozprawiać? Ano, o wszystkim. Będę wklepywać tu wszystko, co mi nerwy na palce przeniosą ;))